Podczas listopadowych ćwiczeń Powiat 2023, które pozorowały warunki wojenne w powiecie pruszkowskim, wyznaczona na dywersantów grupa cywilów raz po raz "likwidowała" wyznaczonych do obrony obiektów żołnierzy obrony terytorialnej, zajmując lub "wysadzając" bronione budynki. Do ostatniego epizodu ćwiczenia wojsko w ogóle nie podeszło. Po wszystkim zażądało usunięcia swoich żołnierzy z materiałów filmowych. — Po prostu się wygumkowali — mówi rozmówca Onetu.
Trwa atak na miasto Pruszków w województwie mazowieckim. Wojska Obrony Terytorialnej (WOT) mają za zadanie zabezpieczyć przed dywersantami urząd miasta. Przed budynkiem parkują dwa jelcze z żołnierzami. Zanim obrońcy zdążą wykonać jakikolwiek ruch, dywersanci doskakują do jednego z pojazdów i wrzucają do środka "granaty". Obsada jednego z jelczów zostaje wyeliminowana.
Z drugiego pojazdu wyskakują pierwsi żołnierze – prosto pod ogień dywersantów. Ci "eliminują" ich jednego po drugim. Pozostałych "załatwiają", wrzucając do wnętrza ciężarówki "granaty". W ciągu półtorej minuty dywersanci "wybijają" co do nogi wszystkich obrońców budynku.
Jak to było możliwe, skoro w zorganizowanym przez powiat pruszkowski ćwiczeniu żołnierze byli prawdziwi, a dywersantów odgrywała grupa amatorów, którzy weekendowo bawią się w wojsko?