Zamiast profesjonalnego sprzętu Wojska Obrony Terytorialnej dostały od handlarza ogrodowych grillów plastikowe latarki, które można kupić za grosze na azjatyckich serwisach aukcyjnych. To kolejny złej jakości sprzęt, jaki wcisnął WOT-owi właściciel sklepu ogrodniczego spod Radomia. Zdaniem wojskowych logistyków transakcja urągała zasadom poważnych wojskowych przetargów.
Koniec 2019 roku był dobrym okresem na zakupy dla Wojsk Obrony Terytorialnej. Złożoną w znacznej części z ochotników formację najpierw dopieszczał minister obrony Antoni Macierewicz, a obecnie jego następca Mariusz Błaszczak. Po szczodrym budżecie 2019 roku, wynoszącym 483 mln zł, w kolejnym 2020 roku szykowano dla WOT budżet wyższy o ponad 200 mln zł.
Było za co kupować, szczególnie, że nowa, powstała ledwie dwa lata wcześniej formacja wciąż cierpiała na niedobory podstawowego nawet sprzętu. Żołnierze często byli proszeni przez dowódców o przynoszenie własnego wyposażenia na szkolenia i poligony.
W kwietniu 2019 roku na komunikatorze Yammer, którym posługuje się WOT, jeden z oficerów pisał do żołnierzy obrony terytorialnej: „Uwaga!!! Jest moja zgoda na używanie kapeluszy taktycznych podczas szkolenia rotacyjnego”. I niedługo później: „Żeby była jasność. Bo chyba nie wszyscy zrozumieli. W KAPELUSZE MUSICIE ZAOPATRZYĆ SIĘ SAMI / INDYWIDUALNIE”.