W południe na Cytadeli rozpoczęła się uroczystość upamiętniająca 74. rocznicę zakończenia okupacji niemieckiej i walk o Poznań podczas II wojny światowej. - Niezależnie od tego, jak trudne są nasze dzieje i relacje z Rosją, a wcześniej Związkiem Radzieckim, to wszystkim wyzwalającym Poznań należy się szacunek - mówił prezydent Jacek Jaśkowiak.
Cytadela była ostatnim punktem oporu wojsk niemieckich w Poznaniu w czasie II wojny światowej. Udało się ją zdobyć 23 lutego 1945 r. W walkach o zdobycie miasta zginęło w sumie ok. 6 tys. żołnierzy radzieckich i 700 Polaków.
W sobotę o godz. 12 pod pomnikiem na górnym tarasie Cytadeli m.in. przedstawiciele lokalnych władz, kombatantów, instytucji, stowarzyszeń, szkół złożyli kwiaty pod pomnikiem Cytadelowców, żołnierzy radzieckich i alianckich.
Jaśkowiak: Dramatyczny czas w historii Poznania
Podczas obchodów 74. rocznicy zakończenia okupacji niemieckiej i walk o Poznań głos zabrał prezydent Jacek Jaśkowiak. Zaczął od przypomnienia czasów sprzed walk o Cytadelę. – Ten najgorszy okres w historii Poznania to czas wielkich dramatów, eksterminacji inteligencji, księży, powstańców wielkopolskich. W urzędach nie można było rozmawiać po polsku, a dzieci nie mogły chodzić do polskich szkół. To najbardziej dramatyczny czas w historii Poznania włączonego do III Rzeszy – mówił. A później porównywał: – Po wyzwoleniu nie cieszyliśmy się pełnią wolności, jednak dzieci, wśród nich mój ojciec, mogły wrócić do polskiej szkoły. A mój dziadek, powstaniec wielkopolski, nie musiał się bać, że go zamordują tylko dlatego, że był powstańcem.