W Dżibuti, maleńkim afrykańskim kraju, jemeńscy uchodźcy żyją w skrajnej nędzy, dręczeni chorobami i brakiem perspektyw. Nie mają dosłownie nic.
– Musieliśmy uciekać tak, jak staliśmy, bo bomby spadały już z każdej strony, walki toczyły się wszędzie. Mój dom dosłownie drżał w posadach – wspomina Adiba Muhammad, młoda nauczycielka nauczania początkowego z Jemenu, która z mężem i dziećmi próbuje dziś układać sobie życie w Dżibuti położonym nad Zatoką Adeńską. – Kiedy mąż czasem wspomina, że kiedyś wrócimy do Jemenu, dzieci są przerażone. Pamiętają te bomby, ogień, dym, umierających ludzi – wylicza, bezskutecznie próbując powstrzymać łzy.
Opowiada, że także życie w Dżibuti, choć bezpieczne, jest bardzo trudne: – Nie chcę zależeć od pomocy, to dla mnie krępujące prosić o wszystko, czego potrzebuję. Jeśli ktoś naprawdę chce mi pomóc, niech da mi porządną pracę