Zaczyna się na dobre gra o zatrzymanie wojny. Przebieg nowej faktycznej granicy Rosji i Ukrainy już można wstępnie określić. Ważniejszym pytaniem pozostaje, kto jej będzie pilnował, żeby wojna nie wróciła za kilka lat. Waszyngton jasno mówi, czego by chciał.
Dwa wydarzenia w ciągu ostatniej doby dość jasno zarysowały zamiary Amerykanów. Po pierwsze rozmowa prezydenta USA Donalda Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, oraz wypowiedź sekretarza obrony USA Pete Hagsetha w Brukseli na spotkaniu ministrów obrony NATO.
Rozmowa prezydentów w treści nie przyniosła nic konkretnego. Obie strony wydały głównie kurtuazyjne komunikaty, podkreślając wolę osiągnięcia jakiegoś porozumienia pokojowego. Kluczowy jest sam fakt, że rozmowa się odbyła i Trump deklaruje chęć szybkiego osobistego spotkania się z Putinem. Przełamuje to lata solidarnego izolowania Rosjanina przez państwa Zachodnie. Co najważniejsze dla Rosjan, Trump najwyraźniej chce rozmów dwustronnych, na czym szczególnie zależy Kremlowi. Rozmawiając ponad głowami Europejczyków wbija klin w ich sojusz z USA, oraz podkreśla mocarstwowy status swojego państwa.