Kryzys to coś przejściowego, a to, czego doświadczamy w kontekście demografii, to zapaść. Rynek pracy boleśnie ją odczuje, szczególnie w sektorze publicznym. Nie ma tu prostych rozwiązań, ale np. podniesienie wieku emerytalnego kobiet (formalne lub praktyczne) na dzień dobry zwiększyłoby o 80 tys. liczbę dostępnych pracowników w ochronie zdrowia. Chociaż w tym przypadku byłoby to tylko prowizoryczne rozwiązanie poważnego problemu.
Komisja Europejska szacuje, że do 2030 r. liczba osób w wieku 20-64 lata w Polsce spadnie o 1,1 mln osób. To prawie tak, jakby z Polski zniknęli mieszkańcy Poznania i Gdańska.
A to dopiero początek. Do 2040 r. spadek ten ma wynieść 2,2 mln. Trzymając się porównania z miastami można powiedzieć, że to tak, jakby razem z Poznaniakami i Gdańszczankami wyprowadzili się jeszcze mieszkańcy Krakowa i Szczecina.
Pod względem liczby ludności tak może niedługo wyglądać Polska.