W obliczu dotkliwych strat Korei Północnej w wojnie w Ukrainie rosną wątpliwości co do opłacalności wysłania kolejnych żołnierzy na front - wskazuje singapurski dziennik "Straits Times". Tymczasem z doniesień medialnych wynika, że wiadomości o poległych żołnierzach, mimo ścisłej cenzury, zaczęły docierać do mieszkańców Korei Północnej.
Według szacunków wywiadu Korei Południowej, Korea Północna wysłała około 11 tysięcy żołnierzy na wojnę z Ukrainą. Cztery miesiące później 4 tysiące z nich zostało rannych, zaginionych, schwytanych lub zabitych, a północnokoreańskie jednostki po tak ciężkich stratach musiały zostać wycofane z frontu. Kim Dzong Un według niepotwierdzonych doniesień ma przygotowywać kolejnych żołnierzy do wysłania do walk z Ukraińcami, jednak singapurski dziennik "Straits Times" zwraca w piątek uwagę, że tak ogromne straty ponoszone na froncie "wzbudzają wątpliwości co do sensowności" wysłania kolejnych żołnierzy reżimu.
Wieści o zabitych rozchodzą się w Korei
Północnokoreański reżim wysłanie swoich wojsk do Europy od początku utrzymuje w ścisłej tajemnicy, a rodziny zabitych żołnierzy mają otrzymywać jedynie lakoniczne informacje o "śmierci na służbie". Mimo to z kolejnych doniesień medialnych wynika, że wiadomości o poległych na froncie żołnierzach zaczęły rozprzestrzeniać się wśród mieszkańców Korei Północnej.