Miała być zorganizowana grupa przestępcza złożona z dyrektorów 10 sądów w Małopolsce i wielomilionowe wyłudzenia pieniędzy z budżetu państwa. Sprawę tę Zbigniew Ziobro wykorzystywał, jako dowód na konieczność czystek w sądownictwie. Dziś z tych zarzutów, nie ostał się żaden, za to jest ciężka porażka prokuratury.
To jedna z najgłośniejszych afer w sądownictwie w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości. W tle były zarzuty o wielomilionowe szkody wyrządzone państwu.
Centrum całej sprawy był sąd apelacyjny w Krakowie. Według prokuratury za czasów Zbigniewa Ziobry działała tam zorganizowana grupa przestępcza, złożona z pracowników małopolskich sądów (nie byli to sędziowie, jedynym oskarżonym sędzia był prezesa krakowskiego SA - Krzysztof S.), którzy mieli podpisywać fikcyjne umowy zlecenia na wykonywanie usług.