Czesi są daleko od zakładanego planu posiadania 30 tys. żołnierzy, a zeszłoroczna akcja rekrutacyjna przyniosła jedynie 176 nowych powołań do służby. Alarm podniosła m.in. czeska minister obrony. - Niestety, zainteresowanie opinii publicznej nie jest tak duże, jak byśmy tego chcieli i, co ważniejsze, jakbyśmy tego potrzebowali - powiedziała Jana Černochová.
Wobec napiętej sytuacji międzynarodowej kolejne kraje Europy Środkowo-Wschodniej zwiększają wydatki na obronność, dozbrajają się albo zwiększają liczbę żołnierzy.
Szefostwo polskiego MON informowało, że rekrutacja nad Wisłą przebiega sprawnie i nie potrzebujemy poboru powszechnego.
Sprawa wygląda zupełnie inaczej w Czechach. Politycy alarmują o niedoborze kadrowym. Poziom zainteresowania wstąpieniem do armii jest zbyt niski w porównaniu do potrzeb kraju. Idealną ilustracją tej sytuacji są wyniki zeszłorocznej akcji rekrutacyjnej, w wyniku której czeska armia powiększyła się o zaledwie 176 osób.