Jarosław Szymczyk przeszedł długą drogę od prostego „krawężnika” do pierwszego policjanta RP, po czym w jednej chwili stracił dobre imię i stał się „głównym komediantem policji”. Kim jest człowiek, który dosłownie wysadził w powietrze reputację swoją i służby, którą dowodzi?
Wstyczniu sześć lat temu, w karnawale, szczególnym eventem stał się Czwarty Charytatywny Bal Oficerski Policji pod patronatem pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy i pod honorowym przewodnictwem Małgorzaty Szymczyk, żony komendanta głównego. Czwarty z kolei, bo na pierwszy zaproszono policyjne, wojskowe i państwowe szarże 94 lata wcześniej, w lutym 1929 r. Na balu zbierano pieniądze na pomoc dla ubogich policyjnych rodzin i tych, w których ojciec czy mąż poległ na służbie.
Reaktywowanie balu w celu kontynuowania szczytnego przesłania – jego obecną istotą jest wspieranie Fundacji Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach – przypisuje się Małgorzacie Szymczyk. Cel godny uznania, a do tego dobry pretekst do integracji środowisk policyjnych i rodzin. W pierwszej parze, w takt poloneza, szli państwo Szymczykowie. Za nimi zastępcy komendanta głównego z żonami, potem komendanci wojewódzcy, dalej szefowie różnych policyjnych instytucji.