Wojna w Ukrainie przełamała niejako dwa tabu, które istniały w Europie od końca zimnej wojny. W pierwszym przypadku mówimy o potrzebie utrzymywania szerszego zakresu kompetencji krajowego przemysłu obronnego, a w drugim mowa jest o niezbędności wręcz wykreowania większych zapasów sprzętowych oraz materiałowych na potrzeby dużego i przede wszystkim długiego konfliktu zbrojnego.
Po zakończeniu rywalizacji dwublokowej i pewnym zachłyśnięciu się procesami globalizacyjnymi również w przemyśle obronnym dało się zauważyć e procesy mocnego rozbudowywania łańcuchów dostaw, outsourcingu, itp. trendów. I chociaż nadal przemysł obronny z całą swoją strategiczną specyfiką musiał w licznych aspektach utrzymywać pewien konserwatyzm w porównaniu chociażby do sprzętu medycznego, to jedocześnie przeobrażał się. Szło to, oczywiście, w parze z wizją tańszej produkcji i związznych z tym szczędności dla ciętych w sposób gwałtowny budżetów na wojsko. Ówczesne koncepty prowadzenia walki były w pewnym sensie skażone elementem widzenia wszystkiego przez pryzmat asymetrycznych działań zbrojnych.