Wojskowe Centra Rekrutacji zaczęły wysyłać pisma do osób, które już wiosną mogą zostać powołane na ćwiczenia rezerwy. Chodzi nawet o 200 tys. Polaków. Kto dokładnie może zostać wezwany? Głównie ci, którzy przeszli przeszkolenia w Wojskach Obrony Terytorialnej, Legii Akademickiej bądź służyli wcześniej w armii. Tu jednak kłania się nowa ustawa o obronie ojczyzny, która stworzyła tzw. rezerwę pasywną. I właśnie ta kwestia wzbudza najwięcej emocji.
Młodzi ludzie, jeśli nie wiążą swoich planów z wojskiem, po ukończeniu 18 lat stawiają się na wojskowych komisjach lekarskich, dostają odpowiednią kategorię i o armii zapominają. Dzieje się tak od września 2009 r., kiedy to ostatni żołnierz z powszechnego poboru opuścił armię.
Armia jednak o nich nie zapomina. Teczki osobowe, które do wiosny tego roku gromadziły Wojskowe Komendy Uzupełnień, a obecnie – po wejściu w życie ustawy o obronie ojczyzny – Wojskowe Centra Rekrutacji, co roku są odkurzane. Wojsko sprawdza, czy dany obywatel może zasilić szeregi rezerwy i przydać się w czasie wojny: w takich przypadkach wysyła wezwania. Chodzi o to, by w razie wybuchu konfliktu z marszu mógł on trafić do jednostki, do której został przydzielony i wykonywać tam określone zadania.