Raczej nie 500 Koreańczyków z Północy. Może jakiś generał. Może ogólnie 18 zabitych i 33 rannych. Na pewno jacyś zabici i ranni. Informacje na temat skutków dużego ubiegłotygodniowego ukraińskiego ataku na rosyjski bunkier pozostają niepewne, choć ciągle pojawiają się kolejne.
Uderzenie na rosyjskie stanowisko dowodzenia w poradzieckim bunkrze wydarzyło się w minioną środę. Opisaliśmy to wówczas szerzej. Nie ulega wątpliwości, że uderzenie było jak na możliwości ukraińskie zmasowane. Cel musiał być w ocenie Ukraińców niezwykle wartościowy. Z tego powodu wyjątkowo ważne jest ocenienie skutków ataku. Na razie są na ten temat głównie spekulacje. Takie od zupełnie niewiarygodnych po realne.
Jedynym pewnikiem jest to, co powiedział 21 listopada sam Władimir Putin w wystąpieniu poruszającym temat ataków zachodnią bronią na terytorium Rosji i rosyjskiej odpowiedzi w postaci ataku rakietą balistyczną Oriesznik na Dniepr. Dyktator powiedział wówczas, że Ukraińcy "zaatakowali stanowisko dowodzenia Zgrupowania Północ w obwodzie kurskim". Efektem miało być zabicie i zranienie nieokreślonej liczby żołnierzy, choć według Putina sam sztab nie ucierpiał i ma dalej "skutecznie zarządzać" działaniami sił rosyjskich w regionie.