Polacy, którzy dokonali ataku w ukraińskim Użhorodzie, są sądzeni za terroryzm. Nitki prowadzą do skrajnie lewicowych i skrajnie nacjonalistycznych organizacji. Łączy ich jedno: Rosja. Czytelny trop prowadzi także do Niemiec. To wszystko nie przeszkadza Wojsku Polskiemu zapraszać ich na ćwiczenia na obiektach strategicznych dla bezpieczeństwa państwa.
Polski "atak terrorystyczny" na Ukrainie jest w zasadzie gotowym scenariuszem na środkowoeuropejską wersję "Gangu Olsena", komedii o paczce gangsterów nieudaczników. Jednak za autorami ataku stoją siły, które wcale nie są zabawne.
Atak
Jest wczesny ranek 3 lutego 2018 r. Dwóch Polaków, Adrian M. i Tomasz S., przyjeżdża autobusem do miasta Użhorod na ukraińskim Zakarpaciu, blisko granicy z Węgrami. Przy dworcu autobusowym kupują karty telefoniczne ukraińskiego operatora, po czym udają się do hostelu City, gdzie wynajmują pokój.