Podatkowy koszmar - tak w skrócie można określić zamieszanie z Polskim Ładem. Po tygodniu obowiązywania reformy podatkowej rząd zmienia jej zasady. Jednak efekt jest taki, że pracujący nie wiedzą, ile tak naprawdę będą zarabiać na rękę. Księgowe mają ból głowy, bo muszą wszystkie pensje pracowników przeliczać na nowo, a tym, którym wypłaciły w styczniu za mało, muszą dać jeszcze specjalne wyrównania.
Po tym, jak mundurówka i nauczyciele dostali obniżone wynagrodzenia, rząd na chybcika łata Polski Ład. I specjalnym rozporządzeniem, które obowiązuje tylko w tym roku, zmienia zasady poboru zaliczki na podatek dochodowy. Ma to sprawić, że wszystkie osoby na etacie i umowie-zleceniu, które zarabiają nie więcej niż 12 800 zł, mają nie tracić na Polskim Ładzie. Przynajmniej teraz, bo nawet księgowe nie wiedzą, czy w przyszłym roku podatnicy nie będą dopłacać do podatku. – Rozporządzenie wprowadza jeszcze więcej zamieszania, a jednocześnie od strony praktycznej przerzuca winę na księgowych i kadrowych. Jeśli ktoś z przychodami poniżej 12 800 zł dostanie niższe wynagrodzenie, będzie miał prawo twierdzić, że to księgowy źle policzył – mówi Faktowi Małgorzata Samborska doradca podatkowy z firmy Grant Thorton.