Do Czarnobyla likwidatorzy wyjeżdżali jako zdrowi ludzie, a wracali jako zniedołężniali weterani. Zwiększyła się liczba rozwodów w tej grupie, likwidatorzy bywali porzucani przez żony i rodziny. Z kolei w miejscach pracy uważano ich za symulantów, zwalniano z fabryk i zakładów. Niektórzy reagowali na tę sytuację samobójstwem - mówi dr Paweł Sekuła, autor książki "Likwidatorzy Czarnobyla. Nieznane historie".
O jakiej liczbie mówimy?
W publikacjach poświęconych katastrofie najczęściej pojawia się liczba 600-800 tysięcy likwidatorów, górną granicą jest milion osób. Należy uwzględnić także pracowników, którzy budowali Sławutycz, nowe miasto dla mieszkańców ewakuowanej Prypeci.
Z jakich grup zawodowych byli rekrutowani?
Absolutnie ze wszystkich. Nie miało znaczenia wykształcenie, pochodzenie społeczne, zawód ani sytuacja rodzinna.