Antoni Macierewicz przekonywał we wtorek, że istnieje dokument ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który miał znosić klauzulę z ujawnionych przez niego dokumentów. - Dokument został w moim pokoju, w podkomisji. Został zabrany przez ludzi Władysława Kosiniaka-Kamysza - powiedział Macierewicz, pytany o to na konferencji prasowej. Według informacji reportera TVN24 Sebastiana Napieraja, taki dokument nie istnieje. We wtorek posłowie zdecydowali w sprawie uchylenia immunitetu Macierewicza.
Komisja Regulaminowa do spraw Poselskich i Immunitetowych Sejmu w poniedziałek na tajnym posiedzeniu rozpatrzyła wniosek prokuratury o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posła PiS i byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Prokuratura zamierza postawić politykowi zarzut, że jako między innymi szef podkomisji smoleńskiej ujawnił ściśle tajne informacje.
We wtorek Sejm podczas tajnej części obrad debatował w sprawie immunitetu Macierewiczowi. Przed godziną 16 zdecydował o jego uchyleniu.
W rozmowie z dziennikarzami na sejmowym korytarzu Macierewicz był pytany, czy ujawnienie tajnych informacji było błędem. Mówił, że "nie było tajnych informacji". - Informuję, że wszystkie tajne informacje zostały przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego zdefiniowane jako te, które należy wyeliminować i ja to zrobiłem - powiedział. - Przekazano mi dokument pokazujący, co mogę zrobić, co mogę opublikować za zgodą Służby Kontrwywiadu - przekonywał.