Ukraińcy uciekają z ośrodków szkoleniowych, jeszcze zanim dotrą na front. — Kiedy zachorowałem, powiedziałem sobie, że to znak, że na pewno tam nie zostanę. Chłopaki, którzy byli ze mną w tej samej grupie, zostali wysłani do obwodu sumskiego, a jakiś czas temu zostali wysłani do ataku w rosyjskim obwodzie kurskim. Z 15 ludzi ośmiu jest 200 [termin "200" w ukraińskim slangu wojskowym oznacza martwych]. Część z nich dobrowolnie opuściła garnizon. Niektórzy zostali, ale są wśród nich ranni — mówi Rusłan, który samowolnie opuścił swoją jednostkę.
Młody mężczyzna trafił do ośrodka szkoleniowego. Nie pozostał tam długo, ponieważ zachorował. Według niego nowi poborowi znaleźli się w piwnicy, w której kiedyś przechowywano azbest.
— Przykryli to gruzem i postawili na tym łóżka. Wszyscy wdychaliśmy ten pył. Po jakimś czasie zaczęło mi być niedobrze. Ale nie miałem tam żadnych leków. Poprosiłem o nie, więc wysłali mnie do medyków. Zmierzyli mi temperaturę, dali krople do nosa, rozpuszczalny proszek. Zostawili nas w izolatce na kilka dni — opisuje Rusłan.