W połowie listopada przy polsko-białoruskiej granicy wojskowy samochód w drodze na interwencję potrąca jelenia. Zwierze ginie, samochód jest uszkodzony, a żołnierze powiadamiają SG i ŻW. Strażnicy wzywają pomoc. Po jelenia przyjeżdża dwóch mężczyzn. Żołnierze nie wzywają policji. "Teraz wojsko zgłosiło to do nadleśnictwa, że chce uzyskać odszkodowanie, ale tematu nie ma, bo na miejsce wypadku przyjechał leśniczy mazdą pickup, zabrali jelenia, ale nigdzie tego nie odnotowali" — zgłasza nam informator, a po naszych dociekaniach dodaje, że "każdy teraz chce ukręcić sprawie łeb". Po miesiącu udaje się nam wreszcie ustalić, co stało się z padłym jeleniem.
Zgłoszenie
Po zderzeniu z jeleniem wojskowi mieli sporządzić notatkę, ale po zgłoszeniu sprawy do Nadleśnictwa Waliły, okazać się miało, że jego kierownictwo nie wie nic o sprawie. Także koło łowieckie Cietrzew, na którego obwodzie doszło do tzw. upadku jelenia, miało nie odnotować zwierzyny.
19 grudnia 2022 r. Czytelnik pisze do nas, że w październiku żołnierka miała potrącić jelenia w okolicach wsi Jaryłówka (gm. Gródek, pow. białostocki) na terenie Nadleśnictwa Waliły. Martwe zwierzę miał zabrać leśniczy leśnictwa Gródek. Odległość między wsiami to prawie 20 km.