Kiedy susza niszczy uprawy, picie mleka - a czasem nawet krwi - staje się dla nich podstawą przetrwania. - Bydło to życie - mówią przedstawiciele pasterskich społeczności. Ale gdy brakuje zasobów, a zwierzęta umierają, dochodzi do kradzieży i konfliktów. Te kończą się rozlewem krwi, a nawet śmiercią. Polska organizacja stara się zapobiegać temu u podstaw, wspierając Etiopczyków w dbaniu o bydło.
Ogrodzenie z ciernistych gałęzi. Po jednej stronie dziesiątki krów i byków oraz kilku pasterzy, po drugiej - kilka osób w białych kamizelkach, białych rękawiczkach, ze strzykawkami w dłoniach. Głównie mężczyźni, ale wśród nich także kobieta - Goleghn Beholi.
- Mamy duży problem z muchami tse-tse, wiele z naszych krów umiera z powodu chorób. A nie stać nas na szczepionki ani repelenty - mówi Beholi. W tym roku w społeczności ludu Bodi, mieszkającej na południu Etiopii, uruchomiono jednak program szczepień. - Zdobywam doświadczenie, które przyda się nie tylko mojej społeczności, ale też mieszkańcom sąsiednich wsi - podkreśla kobieta.