W przyszłym roku resort obrony narodowej planuje powołać do czynnej służby wojskowej nie więcej niż 16 tysięcy żołnierzy zawodowych, do 39,7 tys. ochotników do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, do 200 tys. żołnierzy rezerwy na ćwiczenia wojskowe oraz do 30 tysięcy żołnierzy w aktywnej rezerwie przy kosztach przekraczających 8,1 mld zł.
Słabnie tempo naboru do służby zawodowej
Opublikowany projekt rozporządzenia rządu Donalda Tuska jest zaskakujący, bo zmniejsza o 5 tysięcy limit naboru do służby zawodowej. Spotkało się to z krytyką byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka i jego wizji armii 300 tysięcznej. Nie wiadomo, co jest przyczyną, że po gwałtownych przyrostach kadry zawodowej i zaliczeniu do nich podchorążych uczelni wojskowej od II roku studiów, nagle resort obrony narodowej zmniejszył ten limit. Być może powodem są wysokie koszty utrzymania kadry zawodowej WP. W uzasadnieniu projektu rozporządzenia rządu poinformowano, że przewidywane łączne nakłady na zabezpieczenie procesu powołania 16 tys. osób, w tym również w trakcie kształcenia w charakterze żołnierza zawodowego wyniosą nie więcej niż 2 mld 296 mln 108 tys. zł, w tym prawie 1,9 mld zł stanowią uposażenia i nagrody. Ta kwota jest zaskakująca, bowiem identyczne wydatki na wynagrodzenia zostały podane w tym roku przy uzasadnieniu naboru do służby zawodowej 21 tysięcy żołnierzy. Należy pamiętać, że w rzeczywistości przyrost liczebny armii zawodowej będzie mniejszy, bo należy odliczyć odejścia z wojska ( w 2023 r. z mundurem rozstało się 9.168 żołnierzy zawodowych, a w 2022 r. - 8.988). Tym niemniej koszty osobowe utrzymania żołnierzy, funkcjonariuszy, pracowników cywilnych, a także emerytów i rencistów obciążające budżet MON stale rosną, a będą rosły jeszcze bardziej.