— Musieliśmy odwołać kilka klasowych wycieczek. To kłopot, bo pieniądze zostały od rodziców pozbierane, autokary i miejsca noclegowe oraz wizyty w galeriach czy muzeach zarezerwowane i zaliczki zapłacone. W jednej z klas brakuje dwóch trzecich uczniów, w innej połowy — skarży się w rozmowie z Medonetem dyrektor jednej z beskidzkich szkół. Statystyki zachorowań potwierdzają: COVID-19 pustoszy szkoły i przedszkola, nie oszczędza też seniorów. Warianty "Nimbus" i "Stratus" suną przez Polskę wywołując szereg objawów — niektórych bardzo charakterystycznych. Lek. Jacek Bujko potwierdza: jesienna fala trwa.
Obecną sytuację epidemiologiczną w Polsce charakteryzuje wyraźny wzrost zachorowań: jest to widoczne zarówno w oficjalnych danych, jak i w codziennej rzeczywistości placówek edukacyjnych. Zwiększona transmisja wirusów oddechowych uderza zwłaszcza w szkoły, co ma bezpośredni wpływ na organizację życia społecznego.
Przykładem dotkliwości obecnej fali jest przypadek Tomka, szesnastolatka, który chorował już dwa tygodnie temu, a teraz ponownie od kilku dni skarży się na bolesność gardła i migdałków, uporczywy katar i gorączkę, zwłaszcza pod wieczór. Chłopak czuje się słabo, nie ma apetytu i nie może swobodnie przełykać, w konsekwencji czego stracił już łącznie pięć kilogramów. Jak relacjonuje jego mama: