Nie chroni ich kodeks pracy, bo wojskowi, policjanci, funkcjonariusze Straży Granicznej podlegają ustawie o służbach mundurowych. Nie pracują, tylko służą.
Problemy Katarzyny Śmietany, policjantki z Rybnika, zaczęły się wtedy, gdy odrzuciła zaloty kolegi z zespołu. – Wprost mu powiedziałam, że między nami nic nie będzie, a on poczuł się urażony. Kiedy awansował i został moim przełożonym, zaczął się mścić. Na jednej z imprez wstał i krzyknął: "Kto jeszcze nie miał Śmietanowej, ręka do góry". Innym razem powiedział, że jak zostanie naczelnikiem, to "wy***ie z pracy wszystkie policjantki" – opowiada.
Dostałam rozkaz, którego nie mogłam i nie chciałam wykonać. Od przełożonego, komendanta powiatowego – mówi starsza aspirant Sylwia Szary, była policjantka ze Słubic. Minęły już prawie dwa lata, a jej nadal drży głos, gdy opowiada, co się stało. Nie chce wchodzić w szczegóły. Powie tylko tyle, że rozkaz dotyczył czynności seksualnych.