Przez dwa lata polskie służby specjalne prowadziły tajną operację, której skala, zasięg i stopień niebezpieczeństwa nie miały precedensu. Mimo tych trudności akcja zakończyła się pełnym sukcesem. Czego dotyczyła i jak doszło do tego, że to właśnie nam ją powierzono?
W lecie 1988 roku na biurko ówczesnego premiera Izraela Icchaka Szamira trafił nowy raport wywiadu. Zwracano w nim uwagę na niebezpieczeństwa, jakie mogą zagrozić mieszkającym w Związku Radzieckim Żydom w momencie rozpadu sowieckiego państwa. Pod koniec lat 80. XX wieku ZSRR pogrążony był bowiem w poważnym kryzysie ekonomicznym, a gorbaczowowska pieriestrojka dodatkowo osłabiła go wewnętrznie i zewnętrznie.
Analitycy izraelskiego wywiadu przewidywali, że ewentualna dezintegracja radzieckiego państwa może poskutkować zaburzeniami politycznymi i społecznymi, a nawet krwawymi walkami etnicznymi. Poszkodowanymi w nich mogli ich zdaniem zostać Żydzi, których w ZSRR mieszkało wtedy bez mała 2 miliony.