Podczas debaty w Końskich wystąpił kandydat kompletnie do tej pory nieznany: pan Maciej Maciak reprezentujący Ruch Dobrobytu i Pokoju. — Czy bierze pan pieniądze od Putina? — pytał go Szymon Hołownia po tym, jak Maciak wygłosił płomienną obronę dobrego imienia Rosji i jej przywódcy. Niewiele osób zwróciło jednak uwagę na inny fragment debaty — wypowiedź Maciaka o niepotrzebnych wydatkach Polski na zbrojenia, w której padła nazwa firmy ważnej dla polskiego bezpieczeństwa, ale nijak niezwiązanej ze zbrojeniami. Czy mógł to być przypadek?
Zanim jednak do tego przejdziemy, zadajmy prostsze pytanie: jak Maciak uzbierał 100 tysięcy podpisów? Wbrew pozorom to nie jest łatwe. Nie udało się choćby takiemu weteranowi wyborów jak Paweł Tanajno. PKW odmówiła jego rejestracji, uznając, że na liście, którą przedstawił, było za dużo "martwych dusz". Dawid Jackiewicz, były minister skarbu, również nie zebrał 100 tysięcy podpisów. Złożył je teoretycznie do PKW, ale też zostały odrzucone. Zatem osoby o znacznie bardziej znanych nazwiskach nie dały rady uzbierać podpisów, a panu Maciakowi z Włocławka się udało.