Kompetentnym i doświadczonym pracownikom po prostu przestanie się chcieć dobrze pracować, efektywność pracy się zmniejszy - konsekwencje drugiej z rzędu rekordowo wysokiej podwyżki płacy minimalnej komentuje profesor Szkoły Głównej Handlowej dr hab. Tomasz Rostkowski.
W Polsce pensja minimalna obowiązuje od 1956 r., a od stycznia 2017 istnieje również minimalna stawka godzinowa dla umów cywilnoprawnych. Zgodnie z ustawą z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę każdy pracodawca musi wypłacić swojemu pracownikowi, który jest zatrudniony na cały etat, pensję w kwocie równej co najmniej najniższej krajowej. Tam też zapisany jest mechanizm jej wyliczania. Jej wysokość zależy m.in. od wskaźnika inflacji, czyli prognozy dotyczącej wzrostu cen w kolejnym roku.
Rok 2024 będzie drugim z rzędu, w którym pracodawcy zmierzą się z rekordowo wysoką podwyżką płacy minimalnej. Zgodnie z szacunkami ekonomistów, którzy przy obliczeniach wzięli pod uwagę kryteria ustawowe obowiązujące przy jej wyliczeniu, wymagany gwarantowany poziom płacy minimalnej w przyszłym roku wyniesie 4254,40 zł, zaś minimalna stawka godzinowa - 27,80 zł. W stosunku do średniorocznego poziomu płacy minimalnej w 2023 r. oznacza to wzrost o blisko 20 proc., czyli o 709,4 zł brutto. Płaca podobnie jak w tym roku wzrośnie dwa razy - w styczniu i lipcu.