"Armageddon", "kryzys", "załamanie systemu". To tylko kilka z cytatów krajowych mediów dot. wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) ws. kredytu frankowego państwa Dziubaków, który poznamy już 3 października. Czy jest się czego bać? Choć w najczarniejszym scenariuszu, przychylnym frankowiczom, możemy spodziewać się w Polsce wszystkiego - od paniki do pełnowymiarowego krachu gospodarczego, droga do rozwiązania tej sytuacji wciąż jest otwarta, a strach może mieć jedynie wielkie oczy.
Nikt nie wie, co wydarzy się w czwartek 3 października o godz. 9:30. Jedno jest pewne. Wyrok europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z siedzibą w Luksemburgu, choć jeszcze nie zapadł, już nieźle namieszał na polskim rynku. Złoty znajduje się na minimach, jakich nie obserwowaliśmy od początku tego roku (szczególnie względem dolara, który kosztuje już ponad 4 zł), a na giełdzie takie banki jak Millennium, czy Getin raz po raz zalewają się czerwienią, co uderza w cały sektor bankowy nad Wisłą.