Wiceszef MON Paweł Bejda złożył w tym tygodniu wizytę w Niemczech, gdzie m.in. odwiedził ośrodek szkoleniowy okrętów podwodnych i stocznię w Kilonii. Niemcy to jeden z krajów - obok m.in. Włoch i Szwecji - branych przez Polskę pod uwagę w kwestii zakupu okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej.
Program zakupu kilku - najprawdopodobniej trzech - nowych okrętów podwodnych to jeden z najważniejszych i najpilniejszych programów modernizacyjnych polskiej Marynarki Wojennej, która obecnie dysponuje jednym poradzieckim i skrajnie przestarzałym okrętem tego typu. Program ten, pod nazwą "Orka", ciągnie się już od kilkunastu lat. Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz w ostatnich miesiącach wielokrotnie zapewniał, że decyzja ws. zakupu okrętów podwodnych ma zapaść jeszcze w tym roku.
Oferty na sprzedaż Polsce okrętów złożyło łącznie siedem firm z różnych państw - dwie z Korei Południowej oraz po jednej z Francji, Hiszpanii, Niemiec, Szwecji i Włoch. Według sygnałów płynących z zajmującej się zakupami sprzętu dla polskich sił zbrojnych Agencji Uzbrojenia, najlepiej ocenione zostały trzy z nich - niemiecka (stocznia ThyssenKrupp Marine Systems), szwedzka (Saab) i włoska (Fincantieri).