Pod koniec października do Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęła odpowiedź MON w sprawie zmian ustawowych zamykających drogę do sądu administracyjnego w przypadku powołania do wojska, a także na ćwiczenia wojskowe. Moim zdaniem, odpowiedź ministerstwa nie jest pełna i mija się z zasadniczym problemem. Stanowi bowiem zasłonę dymną, z powołaniem się na względy bezpieczeństwa państwa i na ustawę o obronie Ojczyzny, funkcjonującą – jak się okazuje – już w trybie wojennym.
Oliwy do ognia może dolać ostatnio zaprezentowana informacja przewodniczącego komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich gen. bryg. Jarosława Stróżyka, szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego na temat procedowania ustawy o obronie Ojczyzny. Gen. Stróżyk nawiązał w swoim wystąpieniu do kwestii przyjętej niedługo po rosyjskiej agresji na Ukrainę ustawy o obronie Ojczyzny, która obecnie jest podstawowym aktem regulującym m.in. działanie Wojska Polskiego. Jak ocenił, ustawa została przyjęta bez uwzględnienia wielu merytorycznych uwag i z wieloma nieścisłościami. Ponadto przypomniał też, że efektem jej przyjęcia było zlikwidowanie obrony cywilnej.
I nie tylko, jak już zwracałem uwagę w swoich publikacjach ustawa zlikwidowała służbę kandydacką oraz kontraktową, co jest ewenementem w funkcjonowaniu współczesnego wojska. Nowe rozwiązania oraz procedury wymyślone w ustawie nie mają uzasadnienia ekonomicznego. Nowe problemy są jeszcze dość mocno skrywane przez wojsko.
Zobacz też: Żołnierz bez prawa do sądu oraz inne niespodzianki w "Ustawie Błaszczaka" [Analiza]
Kontrola NIK i jej wyniki zaprezentowane w maju 2020 roku stwierdziły, że żołnierze są źle szkoleni. Kontrola była realizowana jeszcze przed zmianami i obowiązywaniem ustawy o obronie Ojczyzny. W mojej ocenie pomimo przytłaczających argumentów nic w tej kwestii się nie zmieniło na dobre.