Garnizony Armii Czerwonej były częścią naszego pejzażu przez blisko pół wieku. Aż do samego końca jej żołnierze nazywali się wyzwolicielami. Dla większości Polaków byli jednak po prostu okupantem. Mimo ogromnych różnic, czasem dramatów, obie strony z czasem nauczyły się funkcjonować obok siebie. A jak od środka wyglądało życie "małej Moskwy" i innych bastionów krasnoarmiejców?
17 września 1993 roku – to symboliczna data wycofania z Polski sił Armii Czerwonej. Wtedy Lech Wałęsaodebrał od gen. Leonida Kowaliowa krótki meldunek: operacja wycofania Północnej Grupy Wojsk została zakończona. Następnego dnia wyjechała ostatnia grupa oficerów. Nad Wisłą pozostała jedynie misja wojskowa - kilkadziesiąt osób, których zadaniem było nadzorowanie powrotu żołnierzy radzieckich z NRD do kraju.
Na dawnych ziemiach Rzeczpospolitej armia ZSRR pojawiła się wraz ze styczniową ofensywą roku 1944. I została na nich przez blisko kolejne pięć dekad. Początkowo w sile aż kilkuset tysięcy żołnierzy. Z czasem liczebność garnizonów radzieckich zmalała. Północna Grupa Wojsk na swoje centrum wybrała Legnicę – tam zlokalizowano dowództwo, ale i przejęto niemal 1/3 tego dolnośląskiego miasta, które szybko zyskało miano "małej Moskwy".