- Cały czas doświadczamy tu na miejscu dramatycznie wysokiego poziomu samowoli, wojsko może ci powiedzieć, że wynocha z lasu. "Panie kapralu, a jaka jest podstawa prawna?". "Nie ma podstawy prawnej, ale jest karabin". Naszych profesorów wyrzucają, chociaż zgodnie z prawem mogą przebywać w lesie, bo tu pracują. Podjeżdża do mnie żołnierz, robi zdjęcia mojego dowodu, nie przedstawia się, chowa telefon i odjeżdża - z Michałem Żmihorskim, dyrektorem Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży, rozmawia Grzegorz Sroczyński.
Grzegorz Sroczyński: Jest jakaś różnica między tymi a tamtymi?
Michał Żmihorski: Jest. Ci z nami rozmawiają, a tamci mieli nas w nosie, wszystkie pytania ignorowali, a jak mówiliśmy trochę ostrzej, to pani w randze wiceministra wygrażała nam od agentów Łukaszenki. Wszystko, co niepisowskie, z definicji traktowali jako wrogie.