Dzisiejsze gazety niemieckie zastanawiają się, czy w razie bezpośredniego konfliktu Turcji z Syrią nie zostanie w niego wciągnięte NATO. Piszą także o małym wpływie sankcji na postawę tureckiego prezydenta.
Berliński dziennik "Die Welt" zauważa:
"ONZ mówi o 200 000 uchodźców z północnej Syrii, organizacje charytatywne ostrzegają przed katastrofą humanitarną, a w samej Turcji wygląda na to, że niemal wszyscy popierają wojnę Erdogana przeciwko Kurdom. Można zadać sobie pytanie - a gdzie są wiece i manifestacje w tak skorym do protestów Stambule? Dlaczego nikt nie podnosi głosu? Tym bardziej, że właśnie teraz opór przeciwko neoosmanizmowi Erdogana byłby bardzo potrzebny nie tylko z powodów humanitarnych. Jego ofensywa militarna destabilizuje sytuację w regionie zarządzanym przez Kurdów, która po zwycięstwie nad tzw. Państwem Islamskim powoli zaczyna się uspokajać. To jest fatalne. Rachuby Erdogana zdają się sprawdzać - ten osłabiony niedawno politycznie prezydent ponownie mocno siedzi w siodle. Dlaczego? Bo wojna jednoczy kraj. Erdogan też o tym wie".