Generał Bułak Bałachowicz to swego rodzaju dwudziestowieczny Kmicic. Zorganizował oddział, który rozrósł się do dwudziestu tysięcy żołnierzy i w czasie wojny polsko-bolszewickiej otrzymał status Ochotniczej Sprzymierzonej Armii. Służyli w niej Białorusini, Rosjanie i Polacy z Kresów. Z formacją sławnego generała zetknął się także Jan Uracz z Czyżówki.
Bolszewicy bali się żołnierzy Bałachowicza, bo otaczała ich legenda szaleńczo odważnych, a dowódca miał wyjątkowy talent do wojaczki i, co równie ważne, sprzyjało mu wojenne szczęście. Po wojnie polsko-sowieckiej w 1920 roku bolszewicy gotowi byli sporo zapłacić za głowę Bałachowicza. Proponowali także pieniądze za każdego z jego żołnierzy.
Jak Jan Uracz, mieszkaniec powiatu chrzanowskiego, zetknął się z wojskiem Bałchowicza nie wiadomo. W czasie I wojny światowej wstąpił do Legionów i służył w nich do kryzysu przysięgowego. Potem walczył na froncie włoskim. Można przypuszczać, że w 1920 roku znalazł się gdzieś na terenach dzisiejszej Białorusi i jako żołnierz Wojska Polskiego współdziałał z armią Bałachowicza. Nie można także wykluczyć, że nie został zmobilizowany do naszej armii i zdecydował się wstąpić do Armii Ochotniczej. Dokumenty potwierdzają tylko prawo noszenia medalu armii Bałachowicza, ale nie określają czasu służby. Z rodzinnych przekazów wiadomo właściwie tylko, że w Wojsku Polskim Jan służył w piechocie, a dokument potwierdza, że był podoficerem.