Punktem granicznym między klasyczną przemocą a ludobójstwem była napaść na Polskę w 1939 roku, a nie atak na Związek Sowiecki w 1941 roku – pisze Dieter Pohl w najnowszej publikacji o niemieckich zbrodniach.
„To nie napaść na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 roku i rozpoczęcie systematycznej zagłady, lecz atak na Polskę we wrześniu 1939 roku stanowi według Pohla rzeczywistą cezurę w przekroczeniu granicy od przemocy do masowego mordu” – pisze Rene Schlott w recenzji najnowszej publikacji historyka Dietera Pohla* opublikowanej w weekendowym wydaniu „Sueddeutsche Zeitung”.
Cezurą napaść na Polskę w 1939 r.
Początek II wojny światowej oznaczał – zaznacza autor recenzji – „eksport i radykalizację” polityki prześladowania praktykowanej dotychczas na terenie Trzeciej Rzeszy. „Elementy, praktyka i formy organizacyjne późniejszej polityki zagłady, która doprowadziła do kulminacji liczby ofiar w drugiej połowie 1942 roku, została ukształtowana do połowy 1941 roku. Współpraca Wehrmachtu, SS, policji, cywilnych urzędów okupacyjnych i miejscowej administracji oraz ekspertów naukowych funkcjonowała już wtedy bez zarzutu” – czytamy w omówieniu książki.