Hel znajdował się pod niemieckim ostrzałem od początku września. Początkowo działania nie toczyły się zbyt intensywnie. Niemcy, po doświadczeniach z Westerplatte i Oksywia, unikali zaangażowania załogi twierdzy w bezpośrednie walki. Wszystko zmieniło się, gdy półwysep został sam na posterunku.
Upadek Oksywia [19 września 1939 r.] otworzył dla załogi Helu, [gdzie mieściło się dowództwo floty kadm. Józefa Unruga i baza Morskiej Obrony Wybrzeża] nowy, dwutygodniowy okres jej samotnego trwania w obronie. 20 września nie było już ani polskiej floty, ani lądowego zabezpieczenia Zatoki Gdańskiej, ani armii "Pomorze" w Borach Tucholskich.
Daleko na północy pozostawał niewielki skrawek wolnej ziemi, ostatni szaniec Rzeczypospolitej nad Bałtykiem, "krowi ogon" Polski, jak mawiali Kaszubi. Przed dowództwem floty siłą rzeczy stanęło zagadnienie sensu dalszego oporu. Jednak wbrew wszelkim rachubom i niespełnionym nadziejom postanowiono trwać na samotnym posterunku. Sama idea walki z hitleryzmem, bez względu na jej doraźny wynik operacyjny, wydawała się bowiem zadaniem o pierwszorzędnym znaczeniu.