Zdobycie terminala przeładunkowego w porcie Umm Kasr, w południowo-wschodnim Iraku, to pierwsza i najważniejsza operacja bojowa polskich żołnierzy po II wojnie światowej. Przeprowadził ją legendarny GROM, a dowodził płk. Andrzej Kruczyński „Wódz”. Kulisy tej operacji ujawnia w książce „72 godziny”. Pisze też o początkach GROM-u, o jego twórcy gen. Sławomirze Petelickim, misjach na Haiti i w Macedonii, ale też o braterstwie, rodzinie i wytrwałości.
„Kiedy wszedłem do namiotu, dało się wyczuć, że to jest naprawdę podniosły moment. Sytuacja była bardzo poważna i emocje udzielały się wszystkim, siedzącym tam razem żołnierzom sił specjalnych. To było namacalne. Wiedzieliśmy, co niebawem będzie się działo i jakim to jest obarczone ryzykiem” – tak „Wódz” opisuje moment, kiedy polscy żołnierze GROM stacjonujący w amerykańskiej bazie w Kuwejcie, wiosną 2003 roku dowiedzieli się, że niebawem wybuchnie wojna, a oni jako pierwsi ruszą do ataku. Zakomunikował im to na dwa tygodnie przed planowaną operacją admirał Robert Harward, głównodowodzący siłami specjalnymi w Iraku.
Od tego momentu ruszyły przygotowania. Najpierw planowanie operacji, potem mozolne, ciężkie szkolenie na makiecie platform wiertniczych Umm Kasr odwzorowanych na pustyni jeden do jednego. Każdy szczegół musiał być dopięty na ostatni guzik. „Doskonale wiedzieliśmy, że w tym samym czasie wszystkie obecne siły specjalne ruszą na swoje przypisane cele (komandosi z Delty, brytyjskiego i australijskiego SAS-u, oraz my, polski GROM). W takim doborowym towarzystwie przyszło nam rozpocząć wojnę w Iraku” – pisze „Wódz”.