Pochodzący z Mariupola 40-letni Jewhen Meżewyj odnalazł po kilku miesiącach swojego syna i dwie córki. Dzieci zostały wcześniej deportowane do Rosji. Historię rozpaczliwych poszukiwań opisał brytyjski dziennik "The Guardian".
Meżewyj jest jednym z tysięcy ukraińskich rodziców, których dzieci zostały porwane i wysłane do Rosji od początku inwazji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku. Przymusowe deportacje skłoniły Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) do wydania w piątek nakazu aresztowania prezydenta Rosji Władimira Putina.
W momencie wybuchu wojny Meżewyj pracował jako operator dźwigu w Mariupolu. Jak powiedział "Guardianowi", gdy usłyszał pierwsze rosyjskie ostrzały, natychmiast pomyślał o bezpieczeństwie swoich dzieci — 13-letniego Matwija, 9-letniej Swiatosławy i 7-letniej Ołeksandry. Mariupol wkrótce znalazł się pod oblężeniem, które Międzynarodowy Czerwony Krzyż opisał jako "apokaliptyczne".