Największy producent trotylu w NATO, spółka Nitro-Chem po inwazji Rosji na Ukrainę przygotowywała się do uruchomienia produkcji kluczowej dla wojska i polskiej obronności amunicji artyleryjskiej kal. 155 mm. Na skutek partyjnych rozgrywek, nieudolności negocjatorów oraz dramatycznych błędów, Polska straciła szansę na własną amunicję, a firma – miliony złotych.
O świcie 24 lutego 2022 r. Rosjanie rozpoczynają inwazję na Ukrainę. Na ogromnych połaciach frontu rozpoczyna się artyleryjska kanonada, która stłamsi Ukraińców i umożliwia Rosjanom postępy. Głównym środkiem artyleryjskiego ataku jest amunicja kal. 152 mm – jej odpowiednikiem w NATO jest amunicja kal. 155 mm. W kolejnych miesiącach i latach tej wojny to ona okaże się fundamentalnym środkiem prowadzenia działań wojennych.
Kiedy Rosja uderza w Ukrainę, największy producent trotylu w krajach NATO, spółka Nitro-Chem z Bydgoszczy, jest w trakcie intensywnych prac w celu zabezpieczenia polskiej produkcji amunicji kal. 155 mm. Szefowie firmy zdają sobie sprawę, że gdyby doszło do działań wojennych na terenie Polski i zostałyby przerwane łańcuchy logistyczne, moglibyśmy polegać tylko na własnej produkcji. Słusznie też przewidują, że wraz z inwazją Rosji na Ukrainę, zapotrzebowanie na tę amunicję gwałtownie wzrośnie i trudno ją będzie kupić za granicą.