Wicepremier Kaczyński ogłosił – półgębkiem i od niechcenia, w ogólnym wywiadzie dla radia RMF FM – zasadniczą reformę sądownictwa. Jest ona podobno już „zatwierdzona od miesięcy” przez Komitet ds. Bezpieczeństwa, na którego czele stoi Jarosław Kaczyński, i ma być częścią Polskiego Ładu.
Reforma ma polegać na marginalizacji Sądu Najwyższego i likwidacji sądownictwa pierwszego stopnia. Sędziowie sądów rejonowych maja być „awansowani” na okręgowych, z odpowiednim podniesieniem uposażenia. Premier Kaczyński podkreśla, że buntu sędziów się nie spodziewa, bo skoro dostaną podwyżkę i awans, to przeciwko czemu mieliby się buntować?
Likwidacja sądów rejonowych
Sądy rejonowe zostałyby przemianowane na filie sądów okręgowych. Jakie korzyści miałby mieć z tego klient sądów? Zdaniem wicepremiera takie, że klient będzie sobie mógł wybrać sąd w okręgu, w którym będzie sądzona jego sprawa. Gdyby tak było, oznaczałoby to, że rząd planuje znieść jedną z gwarancji sprawiedliwego sądu, jaką jest właściwość miejscowa. Poza tym, co to miałoby oznaczać, że człowiek wybierze sobie sąd? Jeśli jest to sprawa karna, to wybierze raczej prokuratura. I to taki, który da jej większą szansę wygranej. Jeśli sprawa jest cywilna, to powód wybierze sobie sąd, w którym łatwiej wygra z pozwanym, bo np. liczy na konkretnego sędziego albo bo pozwany będzie miał daleko, co spowoduje trudności z dotarciem.