Orlen szuka pracowników w wielu miastach, jednak chętnych brak. Jak opisuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dzierżawca stacji, miejsce, w którym trzeba ważyć liście sałaty, co godzinę sprawdzać temperaturę w lodówkach, dla wielu nie należy do tych wymarzonych. W sieci zaroiło się od negatywnych komentarzy wobec firmy.
Orlen jest państwowym gigantem energetycznym. Pod koniec lipca 2022 r. zarząd ogłosił, że wyniki za 2021 r. były "najlepsze w historii". Mimo że firma prężenie działa i generuje zyski, brakuje w niej rąk do pracy. Dlaczego? Osoba zatrudniona przez 12 godzin "sprzedaje paliwo, przyrządza hot dogi, sprząta stację, myje i odkaża toalety, waży liście sałaty, zamiata okolicę i co godzinę sprawdza temperaturę w lodówkach" - wylicza w "Gazecie Wyborczej" dziennikarz Adam Zadworny.
Orlen szuka pracowników, a chętnych brak. "Zrobienie hamburgera to złożona procedura"
Rafał jest ajentem, czyli dzierżawcą stacji Orlenu w Szczecinie. Jak powiedział "Gazecie Wyborczej", 19 lat temu o tę konkretną lokalizację starało się 1800 osób. Był szczęśliwy, że to jemu udało się przejąć biznes. - To była ciężka praca, ale gwarantująca stabilny dochód. Przez te wszystkie lata dostałem ponad 30 aneksów do umowy, ale to te wprowadzone po przyjściu "dobrej zmiany" spowodowały, że nie wytrzymałem - podsumował.