28 listopada 2024 r. minęło 14 lat od śmierci Lesliego Nielsena — ikony komedii, który ze swoimi srebrnymi włosami stał się symbolem gatunku parodii filmowych przepełnionych abstrakcyjnym humorem. O swoim życiu opowiadał rzadko albo wcale, a kiedy to w końcu zrobił, zmyślił wszystkie fakty. Nie rozstawał się z "maszynką do bąków", przez którą nieraz wpadał w tarapaty. Największą popularność zyskał, dopiero gdy był po pięćdziesiątce. — Zrobię niemal wszystko, by wywołać uśmiech — mawiał.
Leslie Nielsen był jednym z najbardziej charakterystycznych aktorów drugiej połowy XX w. Na jego koncie próżno było szukać ról poważnych w zmuszających do refleksji filmach, ale swoim czarem i nieznikającym z twarzy uśmiechem podbił serca widzów na całym świecie. Kanadyjski aktor zmarł 28 listopada 2010 r. i mimo że minęło już 14 lat, to coraz częściej jego fani zgodnie przyznają — szkoda, że nie ma go z nami, teraz gdy światu coraz bardziej brakuje abstrakcyjnego i niewinnie głupkowatego spojrzenia na rzeczywistość.
Aktor przyszedł na świat w 1926 r. w Reginie w Kanadzie. Pochodził z rodziny o brytyjskich i duńskich korzeniach. Jego ojciec źle traktował matkę oraz swoje dzieci, bywał agresywny, przez co młody Leslie pragnął, by jak najszybciej wyrwać się z domu.