Departament Stanu zgodził się na potencjalną sprzedaż 32 myśliwców F-35A dla Polski za kwotę maksymalnie 6,5 mld dolarów. Rola rządu polega teraz na jej zbiciu - co najmniej o połowę.
Można stwierdzić, że takie są efekty polityki, którą od pewnego czasu prowadzi Mariusz Błaszczak stojący obecnie na czele MON. Najpierw ogłasza publicznie, jaki chce kupić produkt, komplementuje go, a dopiero potem zastanawia się, jaka może być jego cena. Dobry sprzedawca, widząc „błysk w oku" nabywcy, nie będzie miał skrupułów – cenę wywinduje, przekonany, że nie gra ona roli, bo ważne jest tylko „wow" i przekonanie, że i tak je musimy mieć.
Z komunikatu agencji DSCA, zatwierdzonego przez Departament Stanu wynika, że strona amerykańska chce nam sprzedać 32 samoloty za ok. 6,5 mld dolarów. Pakiet obejmuje 32 myśliwce F-35A w wersji konwencjonalnego startu i lądowania i 33 silniki Pratt and Whitney F-135. Oprócz tego Polska miałaby otrzymać m.in. środki walki elektronicznej, dowodzenia, kontroli, łączności, komputerowe, nawigacji i identyfikacji, usługi z zakresu rozwoju i integracji oprogramowania, a także systemy szkoleniowe, części zamienne, wsparcie techniczne i szkoleniowe.