"Białego personelu" jest za mało, a jego wynagrodzenie nie odpowiada wykształceniu – alarmują pielęgniarki i położne ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. W sądzie znalazło się około 500 spraw przeciwko placówce.
Głos w sprawie sytuacji pielęgniarek i położnych w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie zabrała podczas środowej sesji Rady Miasta Krakowa przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy Szpitalu Uniwersyteckim Jolanta Doroz. Zaapelowała do radnych i do Uniwersytetu Jagiellońskiego, który jest organem tworzącym lecznicę, o interwencję w rządzie w związku z ich sytuacją.
Zwróciła uwagę na wysoki średni wiek pracowników w tej grupie zawodowej i na to, że młode pracownice po zdobyciu doświadczenia w Szpitalu Uniwersyteckim odchodzą i szukają pracy w innych jednostkach leczniczych. Według niej wynagrodzenia w tym szpitalu są żenująco niskie, bo nie idą w parze z kwalifikacjami pielęgniarek i położonych. Aby dodatkowo zarobić, muszą one brać nadgodziny, co – jak podkreśliła – nie jest dobre w przypadku medyków odpowiadających za bezpieczeństwo pacjenta. Poinformowała, że w związku z tym wniosły do sądu około 500 spraw przeciwko tej placówce.