Był masonem, teozofem, a nawet kapłanem. Socjalistą chełpiącym się – zresztą bezzasadnie – pochodzeniem od książąt Rurykowiczów i pokrewieństwem z Radziwiłłami. Przede wszystkim był jednak dowódcą wojskowym – wyzwolicielem Lwowa z 1919 r., a także organizatorem i pierwszym dowódcą polskiej konspiracji 20 lat później. Generał Michał Karaszewicz-Tokarzewski zmarł 22 maja 1964 r. w Casablance.
Fiołki, socjalizm i „Karaś”
Urodził się zapewne 5 stycznia 1893 r. (część źródeł wymienia datę 21 grudnia 1892 r.) we Lwowie w rodzinie urzędniczej. Niedługo po jego narodzinach rodzina się rozpadła. Nie ma pewności, co się stało z ojcem. Biograf generała, Daniel Bargiełowski, pisze, że być może wyemigrował do Ameryki. Matka z dzieckiem przeniosła się do Drohobycza i zamieszkała w domu szwagra. W jego życiu od początku było dużo kobiet. Matce w wychowaniu pomagały dwie ciotki. Sam też lubił bawić się z dziewczynkami. „Byłeś niesłychanie żywy i wybuchowy […] Nieraz, bawiąc się razem w nasze dziewczyńsko-dziecinne zabawy, byłeś wśród nas, wymyślałeś zabawy z kołem, ciągnąłeś dziecinny mały wózek pełen pachnącej koniczyny, i wyszukiwałeś w parowie pierwsze fiołki” – pisała jego siostra stryjeczna.
Szkołę ukończył w Drohobyczu. Tam też po raz pierwszy został ranny. Podczas demonstracji przeciw sfałszowanym wyborom, krwawo spacyfikowanym przez żandarmerię. „Napatoczył się im Michał (Miśko) Tokarzewski, przyszły generał, podówczas starszy uczeń, być może już abiturient czy absolwent gimnazjum drohobyckiego, kolega i znajomy moich starszych sióstr. Żandarm ugodził go i zranił bagnetem” – pisał świadek. „Bagnet przebił płuco blisko serca” – dodawał inny świadek wydarzeń. Lekarzom udało się zatamować krwawienie i uratować mu życie.