Czy Piotr Jaroszewicz, przedstawiciel przedwojennej niekomunistycznej elity, wspiął się na szczyty władz PRL w ramach szerszego planu wdrożonego przez Berię?
„Przecież Jaroszewicz nie jest nawet komunistą!" – wściekał się we wrześniu 1944 r. Jakub Berman, niezwykle wpływowy członek politbiura PPR. Próbował w ten sposób storpedować awans kapitana Piotra Jaroszewicza na szefa Zarządu Polityczno-Wychowawczego 1. Armii Ludowego Wojska Polskiego. Oburzało go to, że człowiek niemający przed 1943 r. żadnych związków z ruchem komunistycznym – a nawet zaliczający się do przedwojennych elit i ofiar systemu sowieckiego – nagle zostaje szefem wszystkich politruków w armii Berlinga. Berman, szara eminencja stalinowskiego PPR, fanatyczny komunista nienawidzący dawnej „pańskiej Polski", w starciu z Jaroszewiczem okazuje się jednak zadziwiająco bezsilny. Jaroszewicz nie tylko stanowisko dostaje, ale awansuje dalej i robi iście napoleońską karierę.