Komisja weryfikacyjna zamiast śledczej - takie rozwiązanie w sprawie afery podsłuchowej forsuje PiS. Partia chce zapewnić sobie wpływ na skład komisji, jej uprawnienia i zakres prac. - Moglibyśmy na przykład dołączać do postępowań prokuratury czy doprowadzać do wszczęcia nowych - snuje scenariusz polityk obozu władzy.
Afera podsłuchowa - czyli ujawnione nagrania rozmów politycznej czołówki PO, które w 2014 r. narobiły partii kłopotów – wróciła po ośmiu latach. Tym razem z pytaniem o to, jaką rolę odegrały w niej rosyjskie służby. Bo o nich właśnie w swoich zeznaniach opublikowanych przez tygodnik „Newsweek" mówił Marcin W., biznesowy wspólnik Marka Falenty, który akcję nagrywania wymyślił.
W. twierdził w śledztwie, że Falenta sprzedał nagrania Rosjanom. Odgrażał się też, że obali polski rząd, który popsuł mu intratne interesy węglowe z Rosją.