Zadałem pytanie prezesowi Krzysztofowi Falkowskiemu, po co Poczcie Polskiej ten trup - mówi Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty. Nie doczekał się odpowiedzi. Zdaniem związkowca decyzja jest czysto polityczna. I zapadła w Ministerstwie Aktywów Państwowych, ponad głowami zarządu.
Cała historia przypomina jako żywo twierdzenie: wiódł ślepy kulawego. Akwizycja – jak napisał Puls Biznesu – miała miejsce pod koniec sierpnia.
Po co ta transakcja?
- WZK było na progu upadłości. Sasin postanowił spółeczkę ratować i wcielił ją do Poczty Polskiej SA. Prawdopodobnie do wykorzystania przez Fundację "Pocztowy Dar", która bardzo mocno przecież zaangażowała się w kampanię referendalną (razem z wyborami) - komentuje z rozbrajającą szczerością Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty. - Poczta będzie mogła "własnymi" siłami drukować ulotki, plakaty, banery na potrzeby referendum. Nie sposób będzie się doliczyć, ile to wszystko kosztowało. Zadałem to pytanie prezesowi Falkowskiemu (Krzysztof Falkowski, prezes spółki), po co Poczcie Polskiej ten trup. Dostałem odpowiedź dość lakoniczną, że WZK Poczta Polska otrzymała aportem i ani słowa więcej - rozkłada ręce związkowiec.