Zdymisjonowany doradca ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton był zwolennikiem wzmacniania obecności wojskowej USA w Polsce. Czy jego odejście to zmieni? To zależy od jego następcy. Faworytem jest Stephen Biegun, ceniony w Waszyngtonie ekspert od Rosji.
Rzadko się zdarza, by decyzje Donalda Trumpa wywoływały większą ulgę, niż zamęt u większości globalnych komentatorów. Ale właśnie tak było ze zwolnieniem doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Bolton był naczelnym jastrzębiem w Waszyngtonie - odwiecznym zwolennikiem bombardowania Iranu i Korei Północnej oraz siłowego usunięcia wenezuelskiego dyktatora Nicolasa Maduro. Sam prezydent zażartował kiedyś, że gdyby wszystko zależało od Boltona, Ameryka wszczęłaby już cztery nowe wojny.
Nic dziwnego, że na zwolnienie doradcy - dokonane tradycyjnie już za pomocą tweeta - światowe rynki zareagowały pozytywnie.