"Agresja rodzi agresję. Jeden zachowa zimną krew, innego poniosą emocje. Jeden zrobi robotę, aby mieć spokój, drugi zareaguje stanowczo i przesadzi, żeby nastraszyć »tamtych« z drugiej strony. Jedni są wkurzeni, inni się boją, a jeszcze inni pałają chęcią zemsty" – żołnierze z granicy opowiadają nam o swoich nastrojach po śmierci swojego kolegi i zatrzymaniu dwóch innych za strzały na "pasku".
Na początku czerwca opublikowaliśmy artykuł, w którym ujawniliśmy, że 25 marca doszło na polsko-białoruskiej granicy do incydentu, w trakcie którego polscy żołnierze oddawali strzały wobec próbujących sforsować płot migrantów. Ministerstwo Obrony Narodowej potwierdziło, że od strony Białorusi próbowało wedrzeć się do Polski kilkadziesiąt osób uzbrojonych w niebezpieczne narzędzie i lewarki.
Kilka dni po tym zajściu żołnierze, którzy oddawali strzały, zostali zakuci w kajdanki przez Żandarmerię Wojskową. Departament wojskowy prokuratury postawił im zarzuty przekroczenia uprawnień i narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.