Co najmniej 220 tys. zł wydał w ostatnich latach małopolski Urząd Marszałkowski na kontrole pomieszczeń pod kątem urządzeń podsłuchowych - podaje Interia.pl. Sprawdzany miał być nie tylko gabinet marszałka Witolda Kozłowskiego z PiS, ale również jego mieszkanie służbowe i prywatny dom.
- Były marszałek miał obsesję na punkcie tego, że ktoś może go podsłuchiwać. To właśnie dlatego zdecydował, że z pieniędzy urzędu wynajęta zostanie firma, która będzie odpowiadać, za sprawdzanie jego gabinetu pod kątem ewentualnych podsłuchów - mówi w rozmowie z Interia.pl jeden z informatorów. Z ustaleń portalu wynika, że pierwsze przeszukanie gabinetu Witolda Kozłowskiego miało odbyć się pod koniec 2020 r., a od połowy 2021 r. takie działania miały być przeprowadzane regularnie.
"Z naszych informacji wynika, że urząd miał zawrzeć kilka umów z różnymi firmami detektywistycznymi. Miesięcznie kwota ta wynosiła 10,5 tys. zł. W ciągu ostatnich lat łącznie wydano na ten cel co najmniej 220 tys. zł" - czytamy na Interia.pl. Przeszukiwany miał być nie tylko gabinet marszałka województwa małopolskiego, ale również służbowe mieszkanie w Krakowie i prywatny dom pod Nowym Sączem.